Kadrowa burza nad Orlenem

Burza nad Orlenem, wieje ostry wiatr, polityczny przeciąg wymiata prezesów największego polskiego przedsiębiorstwa. Dziennikarze się pastwią nad swoją koleżanką-rzeczniczką, spekulują na temat przyczyn, lamentują nad odprawami dla prezesów. Dzień jak co dzień. Przywykliśmy. Niestety.

Trzeba sobie bowiem powiedzieć wprost – to barbarzyńska praktyka, na którą nie zasługują ani przedsiębiorstwa, ani ich pracownicy, ani też ich prezesi. Jest to sytuacja, która nawet w PRL była nie do przyjęcia. Wtedy szefami zakładów byli fachowcy – inżynierowie, ekonomiści, najczęściej z praktyką w przedsiębiorstwach, którymi zarządzali. Były też komórki partyjne, byli kandydaci przywożeni w teczce, były odgórne dyrektywy i był kierunek rozwoju, może i niesłuszny, ale dzięki temu, że rządzili zakładami fachowcy, mamy dzisiaj w chemii i rafinacji ropy potężną bazę przemysłową. Podobnie jak w energetyce. Samo się nie zbudowało, to dzięki zaciśnięciu pasa przez całe społeczeństwo, ograniczeniu konsumpcji indywidualnej i potężnym inwestycjom przemysłowym możemy dzisiaj być dumni z tego, co mamy.

Dumni również z tego, że w ostatnich latach tę bazę rozbudowaliśmy, zwiększyliśmy moce, zawdzięczać możemy to polskim menedżerom i inżynierom, którzy wzorowo dbają o swoje zakłady . Na szczęście niczego nie zniszczyliśmy, tak jak przydarzyło się to na Ukrainie. Tam ćwierć wieku temu było 50 milionów ton mocy produkcyjnych rafinerii, zaś dzisiaj produkuje się 1,5 miliona ton paliw, a importuje się całą resztę (6,5 miliona ton, ponad 80%).

Jednak z rządami fachowców jest coraz gorzej. O ile w latach 90-tych zakładami zarządzali inżynierowie, którzy wyrośli w tych zakładach, można powiedzieć, że znali tam każdy zawór i instalację, to w XXI wieku ten cywilizowany obyczaj skończył się. I zaczął się chocholi taniec zmienianych co chwilę prezesów i zarządów. Przyjrzyjmy się liście szefów PKN Orlen (wcześniej Mazowieckich Zakładów Rafineryjnych i Petrochemicznych) od początku 1999 r. do dzisiaj:

  • Konrad Jaskóła
  • Andrzej Modrzejewski
  • Zbigniew Wróbel
  • Jacek Walczykowski
  • Janusz Wiśniewski (p.o.)
  • Igor Chalupiec
  • Piotr Kownacki
  • Wojciech Heydel
  • Jacek Krawiec
  • Wojciech Jasiński
  • Daniel Obajtek

Dziewiętnaście lat i jedenastu prezesów zarządu, średnio prezes nie zarządzał nawet przez dwa lata. Najkrótszy okres pobytu na najwyższym stanowisku w spółce to 19 dni. To jakieś szaleństwo, nieprawdaż? Choroba „młodej demokracji”? Ale ta nasza demokracja jest już pełnoletnia, ma prawie 30 lat. I ciągle jakiś młodzieńczy trądzik?

Niektórzy machną ręką, powiedzą – „państwowe”. Ale zabójczy jest wirus braku szacunku dla tego, co jest państwową własnością – przecież nie wszędzie tak jest. Przypatrzmy się innej spółce, także państwowej, niedaleko od nas, austriackiemu OMV (Österreichische Mineralölverwaltung, ÖMV).

  • 2002 rok – szefem zostaje Wolfgang Ruttenstorfer, od 1976 roku pracuje w OMV, po 9 latach zostaje szefem planowania i strategii, później nadzoruje finanse i produkcję chemiczną, jest też politykiem partii socjalistycznej, więc w latach 1997 – 2000 jest sekretarzem stanu w ministerstwie finansów, wraca do koncernu i po 2 latach zostaje jego prezesem.
  • 2011 r. – szefem zostaje Gerhard Roiss, od 1990 w OMV, pracuje w rafinacji, petrochemikaliach, w marketingu, w spółkach zagranicznych grupy, po 21 latach zostaje szefem.
  • 2015 r. szefem zostaje Rainer Seele doktor nauk chemicznych na uniwersytecie w Göttingen i od 1987 roku pracujący w OMV, przeszedł przez wszystkie szczeble kariery.

Trzech prezesów, każdy z długoletnią praktyką w spółce, nawet jeśli polityk, to kompetencje zawodowe są bez zarzutu. Czyli można inaczej.

Kiedyś, gdy wyraziłem się krytycznie o takich praktykach, podkreślając że w zarządzaniu Orlenem potrzebne jest doświadczenie w branży paliwowej, sam profesor Jan Macieja raczył zauważyć: “Uwagi Andrzeja Szczęśniaka biorą się zapewne z nieznajomości wymagań stawianych członkom zarządu Orlenu.” Wiem, jakie wymagania są stawiane prezesom spółek państwowych. Jeden z ich menedżerów kiedyś powiedział, że 90 procent czasu zabierają mu kontakty z politykami. Nie uważam że są to wystarczające kwalifikacje do zarządzania naszym polskim majątkiem przemysłowym.

obajtek-orlen2.jpg+

http://szczesniak.pl/jpw