Związki zawodowe z rezerwą o planach fuzji naftowej

Autor:  wnp.pl (Piotr Apanowicz)  |  14-01-2016 10:44

Opinie związków zawodowych na temat planów połączenia PKN Orlen, Grupy Lotos i PGNiG kształtują się od zdecydowanie negatywnych do neutralnych. Próżno natomiast szukać wśród związkowców wyraźnych zwolenników tego pomysłu.

– Generalnie jesteśmy temu pomysłowi przeciwni. W najbliższym czasie zbiera się rada pracowników i być może wydane zostanie jakieś oficjalne stanowisko w tej sprawie – powiedział nam Grzegorz Szade, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Inżynierów i Techników Grupy Lotos. Według niego chyba jedynym premierem, do którego związkowcy Lotosu nie wysyłali pism w tej sprawie była Ewa Kopacz.

– Odkąd pomysł łączenia z Orlenem pojawił się po raz pierwszy, staliśmy zawsze na stanowisku, że taka fuzja prowadziłaby do marginalizacji Lotosu, stalibyśmy się dzięki niej peryferyjną częścią jakiejś większej całości – uważa Grzegorz Szade. Przekonuje, że Lotos na to nie zasługuje szczególnie obecnie, kiedy spółka się rozwija, przynosi zyski i generalnie odnosi sukcesy pomimo niskich cen ropy. – Zrealizowanie w takich warunkach zakładanej wielkości produkcji ropy na koniec 2015 roku było prawdziwym osiągnięciem – mówi.

Wstęp do współpracy z MOL?

Wiceprzewodniczący ZZIT nie wyklucza, że podanie przez resort skarbu informacji o rozpoczęciu analiz w sprawie fuzji jest testowaniem reakcji przed zapowiedzią czegoś jeszcze większego, na przykład nawiązania bliskiej współpracy z węgierskim koncernem MOL.

To również nie byłaby nowa koncepcja, w latach 1999-2000 trwały już nawet rozmowy w tej sprawie pomiędzy przedstawicielami PKN Orlen i MOL, a także austriackiego OMV.

Przeciwko połączeniu opowiada się także Międzyzakładowy Związek Zawodowy Pracowników Ruchu Ciągłego (MZZPRC) Grupy Lotos. – Całe życie walczyliśmy, żeby Grupa Lotos mogła być niezależna i żeby nie zrobiono z nas magazynu. To kolejne podejście do realizacji tego samego projektu, na pewno będziemy przeciwko niemu protestować – zapowiada Kazimierz Trębacz, przewodniczący MZZPRC GL.

Jego zdaniem nawet po ewentualnej fuzji Orlenu, Lotosu i PGNiG powstały podmiot wcale nie byłby taki potężny na międzynarodowym rynku naftowym, za to dla konkurencji na krajowym rynku paliw byłoby to bardzo złe.

– Na pewno wiązałoby się to również ze zwolnieniami, i to niemałymi, szczególnie w administracji, a także wyrównywaniem poziomu wynagrodzeń w dół, na czym z pewnością straciliby pracownicy spółek z grupy kapitałowej Lotosu – ocenia Kazimierz Trębacz.

Związkowcy Orlenu również bez entuzjazmu

Okazuje się, że przeciwni fuzji są jednak nie tylko związkowcy Lotosu, który jako najmniejszy podmiot z tej trójki zapewne byłby przejmowany.

– Co do zasady nie sądzę, żeby to był najlepszy pomysł. Wydaje mi się, że każdy z tych trzech podmiotów jest na tyle duży, żeby móc się samodzielnie rozwijać. Najlepiej świadczy o tym fakt, że wszystkie trzy firmy dobrze sobie radzą. Dodatkowo każdy z tych trzech podmiotów zapewne chciałby, żeby to właśnie wokół niego konsolidować pozostałe, co mogłoby rodzić konflikty – powiedział nam Henryk Kleczkowski, przewodniczący Organizacji Międzyzakładowej NSZZ Solidarność w PKN Orlen.

Według niego nie widać jednoznacznych korzyści z takiej operacji, a jeśli chodzi o obronę przed wrogim przejęciem Orlenu, o którym wspomina resort skarbu państwa, to są inne zabezpieczenia chroniące przed taką ewentualnością, nie mówiąc już o tym, że nie widać bynajmniej takiej chęci ze strony konkurentów polskich firm naftowych, co sprawia, że na chwilę obecną takie niebezpieczeństwo nie istnieje.

– Na razie mamy do czynienia ze wstępnymi analizami potencjalnych korzyści płynących z połączenia. Nie sądzę, żeby te synergie i korzyści były tak potężne, żeby uzasadnić tak znaczące i kosztowne przedsięwzięcie – mówi przewodniczący Solidarności w Orlenie.

Jednoznacznych deklaracji unika natomiast Bogusław Pietrzak, przewodniczący Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w grupie kapitałowej PKN Orlen. – Czekamy na bliższe szczegóły tej koncepcji, będziemy na ten temat dyskutować w gronie prezydium związku – mówi.

W jego opinii nie wiadomo na razie czy ten projekt będzie miał w ogóle rację bytu, czy będzie się wiązał ze zwolnieniami pracowników itp. – Stąd podchodzimy do całej sprawy spokojnie i przyglądamy się uważnie temu jak się rozwinie, ale wolelibyśmy na razie nie zajmować stanowiska ani wśród jego zwolenników, ani przeciwników – dodaje.